czwartek, 6 sierpnia 2009

Nie możesz mieć wszystkiego naraz !

W codziennym życiu jesteśmy ciągle poddawani naciskowi, żeby kupować nowe rzeczy. Gdziekolwiek nie pójdziemy tam reklama, w radiu, w telewizji, w internecie, wszędzie. Kolega z pracy kupił nowego laptopa, sąsiad ma nowy samochód, a kuzynka jedzie na wakacje do Hiszpanii. Atakują nas spece od marketingu, pan z telewizora, jesteśmy pod ciągłą presją społeczną, więc jak tu nie kupować. Mechanizm jest prosty, jeżeli pojawia się zachcianka staramy się ją zaspokoić. Jak tylko zaspokoimy jedną, zaraz pojawia się następna i kolejna itd. Kto z nas, z ręką na sercu, może powiedzieć , że w ostatnim roku, nie zdarzyło mu się bezsensownie wydać pieniędzy. Kiedy pomyślę, ile przez ostatnie 10 lat wydałem pieniędzy na bezsensowne zakupy, na zwykły chłam, na głupie rozrywki, fast foody, ubrania, których nie noszę, płyty, których nie słucham i książki, których nie przeczytałem, to łezka się w oku kręci. Ile mogłem zaoszczędzić! E tam, zaoszczędzić, mogłem pojechać do Japonii, albo na Grenlandię. Nie pojechałem, bo nie miałem pieniędzy. Moje pieniądze "inwestowałem" w zabawki, które w momencie zakupu, wydawały mi się niezbędne, a tak naprawdę do niczego nie były mi potrzebne. Teraz jest już znacznie lepiej, ale do doskonałości nadal bardzo wiele mi brakuje.
Jest lepiej,
bo zrozumiałem, że w życiu nie można mieć wszystkiego naraz! Odróżniać zachcianki od potrzeb to jedno, ale bardzo ważna jest też umiejętność wyboru pomiędzy zachciankami. Bo tak naprawdę, w posiadaniu zachcianek nie ma nic złego, złe jest nastawienie, że każda zachcianka powinna zostać zaspokojona. NIE MUSI! Każdy czasami powinien pozwolić sobie na trochę finansowego luzu. Niech to jednak, będzie wyjątek, a nie reguła. Nauczmy się wybierać, co dla nas w danym momencie jest ważniejsze, nowe spodnie, czy zegarek. Samochód, czy egzotyczna wycieczka. Kupujmy tylko to, na czym naprawdę nam zależy, o czym marzymy i NA CO NAS STAĆ! Nie śpieszmy się z zakupem, poczekajmy, nazbierajmy pieniądze, żeby nie kupować na kredyt. Zawsze pamiętajmy jakie są nasze prawdziwe cele i czy dany zakup nas do nich przybliża, czy od nich oddala. Zastanówmy się jak ma się zakup nowego gadżetu do marzenia o osiągnięciu np. niezależności finansowej. Zadajmy sobie pytanie, co wolimy, wydać 200zł dzisiaj, czy mieć 2000zł za kilka lat. Czy akurat teraz stać nas na buty i perfumy. Czy może zakup perfum powinniśmy odłożyć, może buty też mogą poczekać?
Nie dajmy sobie wmówić, że coś nam się od życia należy, że zasługujemy na batonika, albo dwunastą torebkę. Takiego sposobu myślenia uczą nas specjaliści od reklamy, "pozwól sobie na odrobinę luksusu", "jesteś tego warta", "poczuj się lepiej", "dołącz do ekskluzywnego grona". Wiadomość jest prosta, daj nam swoje pieniądze, w zamian dostaniesz ładnie opakowane zabawki, których tak naprawdę nie potrzebujesz.

Nie dopuśćmy do sytuacji gdzie wczorajsze luksusy stają się dzisiejszymi potrzebami!
To droga donikąd. W ten sposób nic w życiu, nie osiągniemy. Najnowsza plazma jest najnowsza tylko przez kilka miesięcy. Wcale jej do szczęścia nie potrzebujemy. Możemy kupić telewizor za 1000zł, możemy wcale nie mieć telewizora. Budżetu domowego nie można bez końca "rozciągać", jeżeli w danym miesiącu mamy 200zł na wolne wydatki, to nie możemy wydać 500zł. Musimy coś wybrać, a z czegoś zrezygnować. W przeciwnym razie stracimy kontrolę nad swoimi wydatkami i prędzej czy później popadniemy w spiralę zadłużenia.
Finanse osobiste to w 99% psychologia, dlatego tak ważne są nasze cele. Bez nich, trudno jest się kontrolować. Nowe spodnie, czy wyjście do restauracji, zawsze będą atrakcyjniejsze od oszczędzania bez celu. Posiadanie konkretnych celów finansowych, uodparnia nas na pokusy i chroni przed popadaniem w "spiralę zaspakajania zachcianek".
W moim przypadku, jak mi się już coś naprawdę podoba i zaczynam mieć poczucie, że muszę to mieć i nie jestem w stanie przekonać sam siebie, żeby tego nie kupować, to przynajmniej wykreślam z mojej "listy życzeń" coś innego. Ostatnio np. poszedłem do kina i w związku z tym następnego dnia, świadomie zrezygnowałem z wyjścia ze znajomymi na piwo. Wytłumaczyłem sobie, że choć bardzo lubię jedno i drugie, to nie stać mnie na oba naraz. Wybrałem kino, a 80zł, które wydałbym na piwkowanie, przeznaczyłem na zakup jednostek uczestnictwa w funduszu akcyjnym Legg Mason. Oczywiście, z punktu widzenia mojego marzenia o osiągnięciu niezależności finansowej, lepiej byłoby, żebym zrezygnował także z kina, ale jestem tylko słabym człowiekiem:).

Przeczytaj także:
Jakie są Twoje finansowe cele?
Dobry dług, zły dług
Odróżnianie zachcianek od potrzeb
Jak stworzyć budżet domowy

6 komentarzy:

  1. I coś Ci się od życia należy... :-))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaufałem w monetto.pl

    Na początku były regularne spłaty. Potem zaczęło się sypać. Dziś już 14 dni zwłoki.

    Zainwestowałem tylko 50 zł, ale tak jak piszesz, ani głupi, ani mądry sposób tracenia pieniędzy nie jest dobry...

    a i ruch na monetto spadł do zera :(

    OdpowiedzUsuń
  3. @ Łukasz
    Szczerze powiedziawszy to mam bardzo mało zaufania do idei social lending. Osobiści bałbym się zaangażować w to finansowo.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Social lending nie są takie straszne - ja je traktuje jako dywersyfikacje - bo korelacje to chyba z niczym nie ma :P - znaczy się najwyżej ze stopą bezrobocia :).
    Ale patrząc jak teraz wszystko prawie jak za jakąś niewidzialną batutą góra - dół - góra - dół. Wiem wiem że długoterminowy inwestor się tym nie przejmuje - ale ja jestem tylko słabym człowiekiem ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. @ Lolo
    Ja jednak wolę emocjonalny rollercoaster związany z giełdą niż pożyczanie pieniędzy obcym ludziom. Jakoś kurczę nieufny jestem:)

    OdpowiedzUsuń