czwartek, 3 września 2009

Inwestuj tylko w to na czym się znasz!


Przeglądając wpisy na różnych forach internetowych, nie można oprzeć się wrażeniu, że według tam piszących, winnymi naszych narodowych porażek inwestycyjnych są:

a) Tusk i PO
b) Zarządzający funduszami
c) Złodziejskie banki
d) manipulujące nami media
e) cwani spekulanci

Potrafię zrozumieć rozgoryczenie osób, które straciły dorobek życia kupując jednostki TFI w szczycie hossy. Nie rozumiem tylko przesłanek dla których osoby te kupowały za dorobek życia coś, o czym nie miały zielonego pojęcia! Każdy kto ma chociażby podstawową wiedzę na temat działania rynków finansowych wie, że kupowanie w sytuacji kiedy rynki są już ewidentnie przegrzane (indeksy biją rekordowe poziomy, giełda i zarabianie na niej staje się ulubionym tematem popularnych mediów, wszędzie reklamy zachwalające historyczne wyniki funduszy) jest delikatnie rzecz ujmując mało rozsądne. Na giełdzie obowiązuje zasada większego głupca. Ci, którzy kupili taniej starają się odsprzedać drożej. Trzeba tylko znaleźć na to chętnych. Kiedy indeksy giełdowe biją rekordy, na giełdzie właśnie pojawiają się nasi przysłowiowi głupcy zwabieni reklamą i perspektywą łatwego zarobku. To im odsprzedaje się akcje na których już samemu zarobiło się krocie. Oczywiści głupcy szukają jeszcze głupszych od siebie itd.. W końcu jednak ktoś zostaje z akcjami, których nikt już od niego nie chce odkupić. Zaczyna się zjazd w dół. Na forach internetowych wtedy pełno jest wołania o pomoc. Indeksy zjeżdżają dalej, a nerwowi "inwestorzy" zaczynają sprzedawać ze stratą (realizować stratę), kupującymi są Ci, którzy jeszcze rok temu sprzedawali. Cykl ten powtarza się co kilka lat.
Tylko czyją winą jest to, że decydujemy się na inwestowanie, kompletnie nie rozumiejąc mechanizmów rynku ,na którym chcemy się dorobić? Czego tak naprawdę oczekujemy? Czy spodziewamy się, że inwestowanie w fundusze, złoto, nieruchomości, znaczki, czy w cokolwiek innego, nie wymaga wiedzy i umiejętności? Do cieknącego kranu wzywamy hydraulika, ale dorobek życia inwestujemy na podstawie jednego artykułu na którymś z portali internetowych, czy też sugestii Pani z okienka bankowego.
Na kupno lodówki poświęcamy więcej czasu niż na przemyślenie naszych decyzji finansowych.
Pamiętajmy na wszystkim można zarobić i stracić! Nasze wyniki inwestycyjne są wypadkową wiedzy, doświadczenia, zarządzania ryzykiem i szczęścia. Na szczęście nie ma co jednak liczyć, jeżeli nie poprzemy go odpowiednio skalkulowaną strategią. Jeżeli znamy się na nieruchomościach to w nie inwestujmy, trzymajmy się jednak z dala od giełdy jeżeli nie mamy o niej pojęcia. To, że słyszeliśmy, że znajomy znajomego zarobił krocie inwestując w złoto, wcale nie oznacza, że powinniśmy szybko zlikwidować lokaty i za wszystko kupić sztabki złota.
Takie podejście to prosta recepta na pozbycie się oszczędności.
W takim razie co robić?
Proponuję trzymać się prostej zasady:
Inwestowanie w cokolwiek należy rozpocząć od zdobywania wiedzy na temat swojej przyszłej inwestycji!
I nie mam tu na myśli zadania na forum pytania typu: "co myślicie o inwestycji w xxx?".
Zacznijmy od określenia naszych celów i horyzontu inwestycyjnego. Określmy swoją tolerancję na ryzyko i czy dana inwestycja się w nie wpisuje. Przeanalizujmy rynek na którym chcemy zainwestować. Jeżeli interesuje nas zakup funduszu akcyjnego to popatrzmy na długoterminowy wykres WIGu, zobaczmy w jakim momencie znajduje się szeroki rynek. Czy jest w bessie czy może akurat w pobliżu rekordowych wartości. Jeżeli od dłuższego czasu rośnie to bądźmy ostrożni, bo nic nie rośnie wiecznie.
Świetne wyniki z niedalekiej przeszłości raczej powinny nas zniechęcać niż zachęcać do danej inwestycji. Koniunktura na żadnym rynku nie trwa wiecznie, po hossie, zawsze pojawia się bessa! Jeżeli coś właśnie wzrosło o 90% to dalszy wzrost jest coraz mniej prawdopodobny. Pamietajmy, ze ktoś już te 90% zarobił i prawdopodobnie rozgląda się za głupcem, który to od niego odkupi. Oczywiście nie ma tutaj żadnych reguł, historia zna masę przykładów spektakularnych zysków, ale też spektakularnych bankructw!
Warto zawsze pamiętać zdanie wypowiedziane przez Warrena Buffeta :
" Bądź chciwy kiedy inni się boją (bessa) i bój się kiedy inni są chciwi (hossa)". Dla mnie w tym zdaniu zawarta jest cała prawda o inwestowaniu.
Inwestowanie nie jest proste, ale też wcale nie jest przesadnie skomplikowane. W zasadzie musimy tylko unikać sytuacji kiedy to my zostajemy największym głupcem. Dlatego trochę wiedzy nam nie zaszkodzi, bo mając ją przynajmniej zrozumiemy, że to to nie Tusk jest winien, że ponieśliśmy stratę na ostatniej inwestycji.

Przeczytaj także:
Jak inwestować? - Radzi John Templeton
Klucz do bogactwa
Kura znosząca złote jajka
Jak mierzyć finansowy sukces?
Ignoruj informacyjny hałas!

Treści zawarte w blogu są tylko i wyłącznie wyrazem osobistych poglądów autora i nie stanowią "rekomendacji" w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r. w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, lub ich emitentów (Dz. U. z 2005 r. Nr 206, poz. 1715).

9 komentarzy:

  1. Na zdobywanie wiedzy trzeba czasu, zbyt wiele osób myśli, że zarobi idąc na łatwiznę i inwestując tak jak wszyscy, czyli kiedy wszyscy kupują jednostki uczestnictwa a banki chwalą się, że w historii fundusz ten przynosił kokosy. Myślenie sterotypowe w tym przypadku często zawodzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam,
    W 100% zgadzam się z tym co napisałeś. Nie mam siły czytać tych wszystkich biednych narzekających ludków. Najlepiej, zeby im rząd zagwarantował 30% zwrotu rocznie do końca życia. Żałosne i głupie!
    Jożin z Bażin

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami nauka była kosztowna ale i tak uważam, że najlepsza nauka jest w praktyce - nie da się do końca nauczyć inwestować w fundusze na giełdzie itp. czytając tylko o tym książki. A im wcześniej ktoś się 'sparzy' tym potem ma się lepsze wyniki i ostrożniejszą strategię w przyszłości (o ile całkiem się nie przestraszy i zacznie trzymać pieniądze w 'skarpetce').

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam uważam, że często im ktoś się szybciej 'sparzy' tym jest to dla niego z większą korzyścią. Potem większości otwierają się oczy i często kolejne inwestycje (rozsądne) dopiero przynoszą zyski. Cóż nauka często bywa kosztowna ale i tak uważam kto się nauczył na własnej 'skórze' ten lepiej zapamięta lekcje niż ktoś kto uczestniczy w drogich wykładach czy czerpie wiedzę tylko z książek. Niestety sporo osób po złych dośw. już nie powraca do inwestycji w dany 'instrument'.

    OdpowiedzUsuń
  5. @piotr
    Nauka na własnych błędach jest najlepsza. Byle te błędy nie kosztowały za dużo. Gorzej jak inwestowanie nie jest poprzedzone zdobywaniem wiedzy/informacji.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. @karolina
    zachowanie stadne jest cechą wszystkich rynków finansowych, nie tylko polskiego. Zarabiają Ci, którzy wiedzą jak to wykorzystać.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. @anonimowy
    Niestety próba przełożenia odpowiedzialności na podatnika jest silnie zakorzenione w post-socjalistycznej mentalności. Chociaż jak pokazują ostatnie doświadczenia, pieniądze podatników są ładowane w biznes dosłownie wszędzie. Myślę, że długofalowo będzie to miało bardzo szkodliwe reperkusje.

    OdpowiedzUsuń
  8. Każdy z nas chce inwestować, jednak nie każdy chce podjąc trudny wysiłek nauki inwestowania. Na ludzi leniwych czychają doradcy finansowi, którzy pod przykrywką obiektywnych porad, wciskają im produkty drogie i nie efektywne.
    Warto zatem zabrać się do nauki!

    OdpowiedzUsuń
  9. W Polsce raczej mamy do czynienia ze sprzedawcami produktów finansowych.
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń