wtorek, 1 września 2009

Czego powinna nauczyć nas wojna


Dzisiaj obchodzimy 70-tą rocznicę wybuchu II Wojny Światowej. Jest to okazja na chwilę zadumy i zastanowienia się nad sensem życia i naturą ludzką. Napaść Niemców i Sowietów, kosztowała nas blisko 6 milionów ofiar i wielkie zniszczenia. W Katyniu, w Powstaniu Warszawskim, w obozach straciliśmy dużą część inteligencji, artystów, młodzieży. Straty nie do odrobienia. Konsekwencją tej wojny było też przeszło pół wieku Polski Ludowej. Pół wieku podczas którego my budowaliśmy socjalizm, a Europa Zachodnia się rozwijała i bogaciła. Teraz na wiele lat jesteśmy skazani na pościg. O lata wyprzedzają nas kraje takie jak Hiszpania, Portugalia czy Grecja, czyli "unijna druga liga". Kraje, które przed wojną były na podobnym poziomie , a i po wojnie wcale nie miały lekko, zarówno politycznie jak i gospodarczo. Niestety lata komuny sprawiły, że mało orientujemy się w sprawach ekonomicznych, jesteśmy podatni na różnego rodzaju manipulacje, nie ufamy instytucjom i sobie nawzajem. To trzeba zmieniać.
Mimo wszystko przez ostatnie lata, Polska jako kraj odniosła spektakularny sukces. Jesteśmy w NATO, w Unii Europejskiej. Jeździmy zagranicę, kupujemy na kredyt. Myślę, że takiej właśnie Polski, chcieliby Ci, którzy umierali 70 lat temu. Powinniśmy być z siebie dumni, bo żyjemy w coraz bogatszym, normalnym kraju.
Moja zmarła kilka lat temu babcia, która w czasie wojny przeżyła śmierć najbliższych, straszny głód, wiele strasznych rzeczy. Zawsze mi powtarzała:
"Czym Ty się synuniu martwisz? Jesteś najedzony, w domu ciepło. Dziękuj za to Bogu". Dzisiaj w trakcie przemówień polityków na Westerplatte, przypomniała mi się Babcia i jej słowa. Czym jestem starszy, tym większą widzę w nich mądrość. Słowa te świetnie pokazują jak bardzo zmieniło się nasze życie. Jak strasznie daleko odeszliśmy od prostego, normalnego życia. To co kiedyś było szczęściem, teraz jest biedą! Kompletnie straciliśmy umiejętność rozróżniania zachcianek od potrzeb. Nasze życie praktycznie składa się z tych pierwszych. W pogoni za nimi, zapominamy o pięknie jakie nas otacza. O przyrodzie, miłości, przyjaźni, czyli tym wszystkim czego nie da się kupić za pieniądze. Pracujemy tygodniami, żeby zarobić na kolejny gadżet. Zaciągamy kredyty, żeby dogonić sąsiadów, zrobić wrażenie na koleżankach z pracy. A możnaby było inaczej, wolniej. Bo czym my się tak naprawdę martwimy? Mamy co jeść, jest nam ciepło i bomby na głowę nie lecą. Dziękujmy za to bogu!

Przeczytaj także:
Finansowa Niezależność - Moje Spojrzenie
Fundusz Bezpieczeństwa
Milionerzy z sąsiedztwa
Siła procentu składanego
Ryzyko w finansach - czyli kto nie ryzykuje w kozie nie siedzi

3 komentarze:

  1. Faktycznie trochę odeszliśmy od tego co w życiu najważniejsze. Wartościowy wpis.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym kontekście "wolność finansowa" to chyba bardziej zachcianka niż potrzeba :)
    Postęp zawdzięczamy temu że człowiekowi nigdy dość - mnie czasami nachodzi nostalgia że jako dziecko człowiek się cieszył ze wszystkiego :) ale cóż :)

    OdpowiedzUsuń