sobota, 3 października 2009

Programy Lojalnościowe - Czy lojalność popłaca?

Do napisania tego wpisu skłoniła mnie lektura artykułu w 40 numerze Newsweeka o wiele mówiącym tytule "Punkty dla Jeleni". Być może nieprzypadkowo publikacja tego artykułu zbiegła się z hucznym debiutem na naszym rynku programu lojalnościowego PAYBACK.
Ale zacznijmy od początku i odpowiedzmy sobie co to są programy lojalnościowe i po co firmy nam je oferują. Sprawa jest prosta, firma daje nam możliwość zbierania punktów za zakupy w swoich sklepach. Punkty potem możemy zamieniać na różne nagrody. My mamy nagrody, firmy mają przywiązanych do siebie klientów. Czyli wszystko jest w jak najlepszym porządku. Każdy coś zyskuje. W tym wszystkim jest jednak jedno ale (jak zawsze:)), a mianowicie,
czy firmy czasami nie wyceniają naszej lojalności zbyt tanio? Po krótkiej analizie stosunku wydanych pieniędzy w programach lojalnościowych do oferowanych przez nie nagród, nasuwa się tylko jedna odpowiedź - O wiele za tanio! Bo jak nazwać konieczność wydania 115 tys. złotych na stacjach benzynowych ORLENU, żeby otrzymać kamerę o wartości rynkowej 1.1 tys. zł. Przeciętnemu tankującemu według Newsweeka wydanie takiej kasy zajmie 14.5 roku! W tym czasie kamera na którą zbiera będzie już eksponatem muzealnym, a kto wie czy ciągle jeszcze będzie istniał Orlen i jego program lojalnościowy. Jeżeli komuś zamiast kamery marzy się ciśnieniowy ekspres do kawy o rynkowej wartości 2700zł do może go dostać w programie lojalnościowym Allegro. Musi tylko na aukcjach tej firmy wylicytować towar za bagatela 1.1 mln złotych! Flaga marki Ferrari, według Newsweeka mająca rynkową wartość gumy do żucia, może być nasza, jeżeli na Shellu zatankujemy za jedyne 3700zł. Jak więc widać programy lojalnościowe to świetna sprawa, ale tylko dla firm je oferujących. My musimy być baaaardzo lojalni, żeby wejść w posiadanie pięknych nagród oferowanych w katalogach. I na to właśnie liczą firmy, tak ochoczo premiujące nas za zakupy u siebie. Specjaliści od programów lojalnościowych, zakładają, że po pierwsze rzadko komu będzie się chciało policzyć czy odkurzacz na który ciuła punkty w ogóle jest w jego zasięgu finansowo-czasowym, a po drugie nawet jak to policzy to i tak uzna, że lepiej dostać coś niż nic.
Wychodzi na to, że uczestnictwo w programach lojalnościowych nie bardzo się nam opłaca, ale niebranie w nich udziału, nie opłaca się nam jeszcze bardziej.
Firmy o tym wiedzą i dlatego naszą lojalność wyceniają tak nisko. My jednak powinniśmy korzystać z programów lojalnościowych, ale jednocześnie wcale nie być ..... lojalnymi. Punkty zbierajmy przy okazji, tak jak przy okazji schylamy się po 2grosze leżące na chodniku. Tak jak kompletnie bez sensu jest chodzenie po mieście w celu szukania drobnych na chodnikach, tak bez sensu jest jechanie specjalnie do tego, a nie innego sklepu, tylko dla tego, bo mamy tę czy inną kartę lojalnościową w portfelu. Jeżeli i tak zawsze tankujemy samochód na naszej osiedlowej stacji BP to skorzystajmy z ich karty lojalnościowej, lecz nie zmieniajmy stacji na tę oddaloną 5km od domu tylko dlatego, że w katalogu nagród ma aparat fotograficzny o którym marzymy. Z punktu widzenia naszych finansów byłoby to zachowanie kompletnie nieracjonalne.
Pozwólmy firmom lepiej się postarać o naszą lojalność, niech walczą o nas cenami i jakością usług. Niech budują sklepy i stacje benzynowe bliżej naszego domu. Przy okazji za punkty pięknie dziękujemy.

Przeczytaj także:
Na jaką kwotę możemy się zadłużyć?
Co wiedzą o nas markety spożywcze?
Sztuka wydawania
Inflacja - czyli co pożera Twoje marzenia?
Nie zachowuj się jak struś!
Finansowy przegląd okresowy
Przeliczanie długu na raty

22 komentarze:

  1. Bardzo przydatny wpis - dzięki!
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się otwarte wyrażanie Twojego podejścia do kwestii lojalności wobec marek :)

    Dokładnie takie samo podejście posiadam ja :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja uważam ten program za bardzo dobre posunięcie, ale tylko i wyłącznie kiedy korzystamy z niego przy okazji. Zauważ, że z Paybackiem współpracuje koło 10 partnerów. Można więc zbierać te punkty w kilku miejscach - jedziesz po paliwo na stację BP, potem do Reala, a w domu zamawiasz sobie coś z Allegro. Jeżeli to wszystko jest przy okazji, to znaczy i tak byś korzystał z usług tych firm nawet jakby nie było tego programu, to warto naliczać sobie punkty. Moi rodzice od dawna mają kartę Reala i przez ten czas już kilka razy wymieniali punkty na bony towarowe w sklepie. Przy tym podkreślam, że korzystali z karty tylko jak i tak kupowali w sklepie, podejście "jadę tam, bo mam kartę" jest dość głupie. A wtedy była tylko jedna karta dla Reala, teraz jest jedna dla wielu partnerów, a że tankują na stacji BP to mogą jeszcze szybciej nabić sobie przy okazji punkty, a potem wymienić je na bony towarowe.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, że mój komentarz nie odnosi się do wartości merytorycznej wpisu, ale nie mogę się powstrzymać. W tych konkretnych przypadkach piszemy: "niebranie" oraz "bez sensu". Po poprawieniu można mój komentarz skasować. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Patrzac na taki program jak payback czlowiek powinien sie obrazic i specjalnie szukac sklepow ktore nie sa w ich programie. Bo nie dosc ze daja 0.3-0.5gr za kazda wydana zlotowke, to jeszcze w ich katalogu towary sa kilkanascie a nawet kilkadziesiat procent drozsze niz normalnie na rynku. Wiec przy odrobinie pecha klient jeszcze bedzie doplacac do tego programu.

    Najlepszym programem lojalnociowym jest chyba Aliorowy moneyback na karcie kredytowej ;)
    Czy to tak trudno dac czlowiekowi kilkuprocentowy moneyback w programie lojalnosciowym zamiast bawic sie w ciulanie punktow i wyszukiwanie w katalogu nikomu nie porzebnych prezentow?

    OdpowiedzUsuń
  6. Intrygujący wpis z intrygującym morałem. Teraz pojawia się pytanie: w których programach jest najłatwiej "uzbierać" na interesującą nagrodę?

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój szwagier ma karty lojalnościowe wszystkich możliwych stacji i sklepów tylko po to żeby wtedy gdy przypadkiem tam wstąpi nie chcieli mu ich wcisnąć... Kiedyś na orlenie kobieta w kasie zobaczyła teczkę (bo portfelem tego nie nazwę) z tymi kartami i powiedziała: "Skoro zbiera pan wszędzie, to nigdy nie uzbiera pan na nagrodę..." hehehe.

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę że program lojalnościowy to jedna z ostatnich rzeczy na które powinniśmy zwracać uwagę podczas zakupów.

    Czy opłaca się schylać po 2 grosze? Jeśli podniesienie 2 groszy, wyciągniecie portfela, wrzucenie tam tych 2 groszy i schowanie portfela zajmuje nam 5 sekund, to jeśli cenimy swój czas powyżej 14.40zł/godzinę to się nie opłaca;) Oczywiście nie wliczamy kosztów związanych z podjętym ryzykiem wyskoczenia dysku podczas schylania:P

    A tak na poważnie to myślę że dobre zagospodarowanie czasu który był poświęcony programom lojalnościowym i brak konieczności zaprzątania sobie nimi głowy jest bardziej opłacalny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Yossarian, całkowicie się z Tobą zgadzam. Punkty tylko przy okazji. Lojalni są tylko frajerzy:)

    OdpowiedzUsuń
  10. @ Integralny
    Marka jest tak dobra jak firmowany przez nią produkt, którego nabycie rozważam. Osobiście moja lojalność do sieci jest zerowa. Nie obchodzi mnie marketingowy bełkot:)

    OdpowiedzUsuń
  11. @ Marcin
    PAYBACK sam w sobie nie jest zły, jasne, że lepiej mieć jedną zamiast 10 kart. Trzeba mieć tylko zdrowe podejście i nie przesadzać z przywiązaniem za to, że ktoś nam obieca toster jeżeli w jego sklepie wydamy 50 tys. zł:)

    OdpowiedzUsuń
  12. @ Anonimowy
    Dziękuję za korektę, już poprawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. @ Paweł
    Nie wiem w którym, znając życie nasz wybór będzie pomiędzy programem, w którym na interesujący nas gadżet czekamy 8 lat i tym w którym zdobędziemy go za 7:)

    OdpowiedzUsuń
  14. @ Adam
    Ale skoro szwagier już ma te karty to znaczy, że już mu je wcisnęli:)

    OdpowiedzUsuń
  15. @ Arek
    Ja tam nie przesadzam z przeliczaniem wszystkiego, jak widzę 2gr to najczęściej się schylam:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zgadzam się całkowicie z treścią posta. Nie ma sensu uczestniczyć w programie tylko dla tego że można coś wygrać, ale przy okazji. A najlepsze są programy, które nie wymagają robienia zakupów tylko i wyłącznie w jednym miejscu. Dotyczy to głównie kart kredytowych. Sam posiadam Motokartę Citibanku i poza wieloma zniżkami umożliwiała ona zbieranie punktów w programie BP Partner Club i dzięki punktom odebrałem ponad 100 płyt DVD za darmo tylko dlatego że robiłem zakupy. Podobnie było ze starym Paybackiem (głównie płatności Allegro) i kilka doładowań do komórki za darmo też było. Zobaczymy jak to będzie z nową edycją Payback-u.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ależ proszę. Jeszcze tylko rozdziel "bezsensu" i będzie git.:)

    OdpowiedzUsuń
  18. @ Anonimowy
    Jeszcze raz wielkie dzięki:)))

    OdpowiedzUsuń
  19. a co powiesz na to?:)14 października 2009 03:10

    A ja powiem, że u mnie w mieście (we Wrocławiu)jest kilka kin, z przewagą Multikina. Wiem, że jest to wydatek stricte konsumpcyjny, ale co poradzić jeśli uwiebiam to robić...

    Mają oni świtny (jak dla mnie program lojalnościowy). I bardzo prosty. Mianowicie każdy zakupiony bilet do kina = +10pkt. Nagroda w postaci darmowego biletu na wybrany seans = - 100pkt.

    Czyli co dzięsiąty bilet mam gratis. Chyba, że uwzględnimy wyjścia w 3,4 osoby, z których żadna nie ma tej karty do punktów.

    Z doświadczenia wiem, że srednio co 3/4 wyjście jest darmowe.



    PS Ceny seansów we wszystkich kinach są takie same. Czasami w jakimś jest o 1zł taniej. Ale to i tak nic w porównaniu z tą promocją.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. Sam lubię chodzić do kina. To co opisujesz brzmi jak niezły deal:)

    OdpowiedzUsuń