czwartek, 24 września 2009

Efekt małych procentów


Czy zauważyliście, że bardzo często podchodzimy do wszelkiego rodzaju przecen lub upustów w taki sposób, że traktujemy je jako proporcję lub procent od podanej ceny, a nie zaoszczędzonej kwoty. Najlepiej zrozumieć to na przykładzie. Załóżmy, że chcemy kupić buty marki DC, w skate shopie koło nas, takie buty są za 200zł, ale ktoś powiedział nam, że w innym skateshopie (pół godziny na piechotę od naszego domu) dokładnie takie same buty można dostać za 100zł. Co robimy? Oczywiście wybieramy się na spacer. Oszczędzimy przecież 50%! Na pewno warto sie przejść. Co jednak, jeżeli zamierzamy kupić samochód za 100 tys złotych? Wyobraźmy sobie sytuację, że wchodzimy właśnie do dealera, kiedy dzwoni telefon od znajomego z informacją, że właśnie widział dokładnie taki sam samochód u innego dealera (pół godziny na piechotę) za 99900zł. Możemy się przejść i w kieszeni zostanie nam 100zł. Co robimy? Oczywiście nigdzie nie idziemy! Nie bedziemy latać po mieście z wywieszonym językiem z powodu ułamka procenta upustu. Dwa dni wcześniej dla 100zł opłacało się nam iść na drugi koniec miasta, dzisiaj 100zł nie jest tego warte. Dlaczego? Dzieje się właśnie tak z powodu naszej ludzkiej skłonności do oceny obniżek cen lub upustów przez pryzmat proporcji i procentów, a nie ich realnej kwoty. Obiżka na buty jest dla nas ekscytująca bo "zarobiliśmy" 50%, obniżka na samochód jest nie warta naszej uwagi bo "zarabiamy" tylko ułamek procenta. A przecież w obu przypadkach zostaje nam 100zł!Jaki morał z tego wynika dla naszych finansów domowych? Po piewrwsze, w przypadku duzych zakupów warto negocjować, negocjować i jeszcze raz negocjować. Każdy punkt procentowy przy zakupie domu, czy samochodu to tysiące złotych. Podobnie jest w przypadku produktów finansowych. Fundusz A bierze 3.5% rocznie za zarządzanie, a fundusz B bierze 4% rocznie. Zazwyczaj nawet się nad tym nie zastanawiamy. Mówimy, eee tam, ważne, żeby były dobre zwroty z inwestycji. Pół procenta to żaden pieniądz! Czyżby? A ile to jest pół procenta rocznie od 100tys? To 500zł! Pięć stów oddajemy ot tak sobie, ale jedziemy na promocję do sklepu bo bluzeczka z 69,99zł została przeceniona na 39.99zł. Fakt tutaj zyskujemy kilkadziesiąt procent, a tam tracimy tylko 0.5 %. Takie podejście nazywane jest efektem małych procentów! Jest to doskonały przykład na to, jak nasza ludzka psychika może wpływać na nasze portfele. Niby wiemy, niby do wszystkiego podchodzimy racjonalnie, a jednak często wpadamy w tego typu pułapki:). Zawsze powtarzam, że finanse osobiste to w 99% psychologia. Nie ma tu żadnej tajemnej wiedzy. Trzeba zarobić, wydać trochę mniej, a to co zostanie jakoś zainwestować. Proste jak budowa cepa, tylko czemu tylu ludzi ma z tym problemy?
Zapraszam do dyskusji!

Przeczytaj także:
7 prostych kroków do finansowej niezależności
Co wiedzą o nas markety spożywcze?
Ciekawostki finansowe cz.1
Etapy finansowe w naszym życiu
Jak mierzyć finansowy sukces?

14 komentarzy:

  1. Z tymi procentami to faktycznie racja. Nigdy o tym w ten sposób nie myślałem, ale faktycznie jest tendencja do brania wszystkiego "na procent".
    Miłego wypoczynku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuszna uwaga, od dziś oszczędności liczę w kwotach bezwzględnych:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwróciłeś uwagę na bardzo interesujące zjawisko, które faktycznie w wielu przypadkach ma miejsce.
    Być może wydając tak duze kwoty, jak te w przypadku zakupu samochodu, czy domu, zaczynamy automatycznie ignorować 100 czy 200zł. Co to jest 50zł przy np. 100tys, które właśnie opuszcza nasze ręce. Co innego 50zł zaoszczedzone przy okazji zakupów spożywczych. To już jest coś! Zgadzam się z tezą, że w finansach osobistych dużą rolę odgrywa sfera psychologiczna. Może nie aż tyle ile piszesz, ale na pewno bardzo dużo.
    powodzenia w Wiśle, pozdrów Małysza:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tutaj działa psychologia.

    Lepiej się cuzjemy jak zaoszczędzimy połowę choćby to było tylko parę złotych niż jak zaoszczędzimy ułamek.

    Nie mniej jednak, również uważam, że warto negocjować w przypadku większych zakupów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Interesujący wpis, sam po przeczytaniu go złapałem się na tym, że zachowuję się podobnie. Spróbuję wyciągnąć wnioski na przyszłość ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dokładnie, co prawda ja od drugiej strony niekiedy się tym zajmuję ustalając ceny. Klienci potrzebują komfortu psychicznego podczas dokonywania zakupów i od pewnych progów cenowych jak i typów produktów zaczyna się u nich pojawiać większa tolerancja dla niewielkich różnic procentowych, na których się zarabia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadza się. To bardzo powszechna klisza - też już kiedyś o tym pisałam.
    Mamy po prostu ewidentne problemy z matematyką i skłonność do "zaokrąglania" w zależności od sytuacji - również w sytuacjach tzw. promocji 2 za 50% a jeśli jeszcze kupisz 1 do zyskasz dodatkowe 25% rabatu. Głowę dam ściąć, że większość pomyśli, że utargowała 75%...
    Pozdrawiam
    Frugalistka

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj

    Czy mógłbyś podmienić adres w linku do bloga Pożyczki 2.0 na http://pozyczki20.com bo się przeniosłem? Był bym wdzięczny.

    Pozdrawiam

    PS.nie obrażę się jak usuniesz ten komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  9. @ frugalistka
    Dokładnie tak jak piszesz, większość ludzi wyliczy sobie 75%.
    pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń
  10. @ Integralny
    Też tak myślę i cieszę się, że potwierdza to psycholog:)

    OdpowiedzUsuń
  11. @ Mauro
    Właśnie dlatego warto mieć tego świadomość. "Pospolity" konsument często nie zdaje sobie sprawy gdzie, kiedy i przez kogo jest manipulowany. A jest:)

    OdpowiedzUsuń
  12. @ conrado
    Co do procentów, to nie mam zamiaru sie spierać.
    Ważne, że zgadzamy się co do tego, że psychologia odgrywa dużą rolę w finansach osobistych.
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. @ Arek, n_vidiani
    Cieszę się, że wpis na coś się przydał:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń