W dorosłym życiu nasza sytuacja finansowa jest wypadkową wielu czynników. Wiele z nich możemy kontrolować, jednak na niektóre jak np. zdrowie, czy wypadki losowe mamy bardzo ograniczony wpływ. Siłą rzeczy trzeba zostawić Panu Bogu co boskie i samemu zająć się tym na co mamy wpływ. Jak już w przeszłości pisałem na niezależność finansową można patrzeć jak na niejako efekt uboczny uporządkowanych finansów osobistych. Jeżeli na przestrzeni wielu lat uda nam się osiągać regularne nadwyżki finansowe i trafnie je inwestować, to możemy założyć, że prędzej czy później znajdziemy się w pobliżu ostatecznego celu jakim jest pokrycie kosztów życia przez dochód pasywny. Uważam jednak, że dla przeciętnego człowieka ważniejsze od niezależności finansowej jest bezpieczeństwo finansowe. I na nim powinniśmy się koncentrować. Szczęśliwie bezpieczeństwo jest znacznie łatwiej osiągnąć od niezależności. Myślę, że możemy wyróżnić cztery poziomy bezpieczeństwa finansowego:
Poziom 0
Na tym poziomie najczęściej nasze finanse osobiste są nieuporządkowane. Wydajemy tyle ile zarabiamy, okresowo nawet więcej. Jesteśmy zadłużeni na kartach kredytowych, spłacamy pożyczki pieniężne. Nawet gdy zarabiamy dużo to i tak żyjemy "od pierwszego do pierwszego". Nie mamy oszczędności, lub są one minimalne.
Nasze bezpieczeństwo finansowe zależy od kolejnej wypłaty, gdy jej zabraknie wpadniemy w poważne tarapaty.
Poziom 1
Na tym poziomie nasze finanse osobiste są już uporządkowane. Posiadamy minimalny fundusz bezpieczeństwa (pokrywający 3-6 miesięcy kosztów naszego życia), jedyny dług jaki mamy to kredyt hipoteczny. Zarabiamy więcej niż wydajemy. Inwestujemy nadwyżki. Nasze oszczędności są wciąż jednak relatywnie małe w stosunku do zadłużenia.
Nasze bezpieczeństwo finansowe już nie zależy od następnej wypłaty. Możemy przez kilka miesięcy nie pracować. Wciąż jednak jesteśmy mało odporni na większe przypadki losowe, uniemożliwiające nam pracę zarobkową na dłużej niż kilka miesięcy.
Poziom 2
Nawet jeżeli wciąż mamy kredyt hipoteczny to w każdej chwili możemy go spłacić. Mamy na to wystarczającą ilość oszczędności. Wydajemy mniej niż zarabiamy. Cały czas inwestujemy nadwyżki. Nasz fundusz bezpieczeństwa pokrywa minimum 12 miesięcy kosztów życia.
Jesteśmy bezpieczni finansowo! Nawet gdy stracimy pracę to nikt nie zabierze nam domu, czy mieszkania. W razie jakichkolwiek zawirowań życiowych mamy co najmniej rok na wyjście na prostą. Nawet poważna choroba, nie powinna zagrozić naszemu bytowi materialnemu. Nie możemy jeszcze rzucić pracy całkowicie, ale możemy pracować mniej, stać nas też na przyjęcie mniej płatnych za to bardziej zgodnych z naszymi zainteresowaniami ofert. Innymi słowy jesteśmy, nie tylko bezpieczni, ale także możemy cieszyć się już pewną, choć dość jeszcze ograniczoną formą wolności.
Poziom 3
Nasze zasoby finansowe pozwalają nam na rzucenie pracy zarobkowej. Stać nas na nierobienie niczego do końca życia. Jesteśmy niezależni i bezpieczni finansowo!
Wydaje mi się, że takie właśnie możemy wyróżnić poziomy bezpieczeństwa w naszym życiu. Oczywiście, jak to w życiu nic nie jest czarno- białe. Każdy ma inną sytuację, niektórzy mogą znajdować się gdzieś pomiędzy wymienionymi przeze mnie poziomami. Podejrzewam, że wiele osób znajdzie się gdzieś pomiędzy poziomami 0 i 1. Ja sam zdecydowanie jestem jedynką. Moim celem finansowym jest znalezienie się na poziomie 2. Na razie marzeniem jest poziom 3:).
A wy na jakim poziomie się znajdujecie?
Przeczytaj także:
7 prostych kroków do niezależności finansowej
Żyj z 4% swojego kapitału
Jak stać się bogatym - prosta recepta!
Etapy finansowe w naszym życiu
Kura znosząca złote jajka
poniedziałek, 5 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja właśnie jestem pomiędzy 0 i 1. Już wszystko mam połapane, ale wciąż brak mi funduszu bezpieczeństwa. Myślę, że jego zbudowanie zajmie mi około 2 lat. W sierpniu ostatecznie pozbyłam się "złego długu". Od tego miesiąca zaczynam inwestowanie w IKE.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam:)
Ja wciąż poziom 0, niestety:(. Ale dzięki lekturze Twojego bloga, już się to zmienia.
OdpowiedzUsuńAdam
Ja jestem na drugi, ale nie mam kredytu :) planowany czas jego zaciągnięcia to 2012 na 30-50% wartości z gotówką na spłatę.
OdpowiedzUsuńja gdzieś między 1 a 2. oszczędności na ok 3-4 mies. życia, jedyny dług jaki mam to hipoteczny,a le mam tez drugie mieszkanie, które w razie czego mogłoby spłacić 90% wartości kredytu. teraz pracuję nad powiększeniem funduszu bezpieczeństwa
OdpowiedzUsuńPoziom pierwsz, tylko brak kredytu hipotecznego. Za to posiadam inny, korzystniejszy kredyt :) Co do samego podziału, to wydaje mi się, że rozstrzelenie pomiędzy poziomem 1 a 2 jest zbyt duże. Poziom 1, czyli świadomy finansowo i średniozarabiający obywatel. Poziom 2 to już co namniej 200tysięcy złotych oszczędności plus fundusz bezpieczeństwa minimum 24 tysiące złotych. To naprawdę spora porcja pieniędzy, wydaje mi się, że można znaleźć coś pośredniego pomiędzy tymi dwoma poziomami :)
OdpowiedzUsuńPozdr.
Ja jestem ciągle między 0 i 1 i pewnie tak pozostanie przez pewien czas. Mam pewną świadomość finansową, ale ciągle za mało środków w poszczególnych funduszach. Pracuję jednak nad tym i biorąc pod uwagę od czego zaczynałam to jestem naprawdę zadowolona ze swoich dotychczasowych osiągnięć w oszczędzaniu.
OdpowiedzUsuńJa niedługo dobijam do dwójki. Kolejny interesujący wpis, gratulacje!
OdpowiedzUsuńNo to my się nie kwalifikujemy do żadnej z tych kategorii...
OdpowiedzUsuńMamy oszczędności, które wystarczą nam na jakieś 3-4 miesiące. Wskazywałoby to na punkt 1. Ale z drugiej strony jesteśmy w stanie spłacić nasze wszystkie zobowiązania i jeszcze nam zostanie na życie. Nie mamy zadłużenia na kartach kredytowych. Kredyt odnawialny leży nie tknięty. Kredyt studencki (oprocentowany teraz poniżej inflacji) jesteśmy też w stanie zamknąć jedną operacją. A kredyt hipoteczny (w oszczędnościach mamy jak na razie uwzględniony dalszy wynajem) dopiero przed nami. Do tego zarabiamy więcej niż wydajemy!
Ja już opuszczam poziom 2 i zaczynam podróż ku 3:). Jest mi o tyle łatwiej, że mieszkanie odziedziczyłem po babci.
OdpowiedzUsuńpozdr.
Maciek
Nie wiem czy da się to tak określić do końca. Ja mam oszczędności na jakies 2 lata, natomiast wydatki większe od dochodu. Ale raczej jestem wyjątkiem w okresie przejściowym.
OdpowiedzUsuńChyba jedynka... Jedyny kredyt na razie to hipoteczny, fundusz awaryjny 20 tysięcy, trochę ponad 3k w FI (1/3 w IKE) i systematycznie zwiększam wkład, ważne, że mam już spłacone wszelkie pozostałe kredyty i karty.
OdpowiedzUsuńNiestety pewne zdarzenie losowe pozbawiło mnie samochodu - z jednej strony kusi mnie by ruszyć w związku z tym fundusz awaryjny w celu kupienia czegoś, z drugiej czuję, że to byłoby ryzykowne zagranie mocno obniżające moje poczucie bezpieczeństwa. Na razie zaciskam zęby i odkładam, chyba wytrzymam jeszcze trochę bez kupowania 4 kółek (to byłoby cofnięcie w okolicę 0), choć z trudem mi to przychodzi (11 lat jeżdżenia samochodem przyzwyczaja do wygody).
Chciałbym też przypomnieć o wartości majątku netto - mam spory kredyt hipoteczny, ale po sprzedaniu nieruchomości powinno mi zostać górką jakieś 300-350k co też może stanowić specyficzne zabezpieczenie przy jakiejś poważnej katastrofie - zawsze mogę sprzedać to co mam i kupić coś mniejszego, albo nawet i wynająć coś na kilka miesięcy... czasem poważne problemy wymagają drastycznego podejścia do tematu, czego ani Wam, ani sobie nie życzę ;)
Ja jestem na poziomie 1, ale biorąc pod uwagę z jakiego poziomu startowałem, to uważam, że jest b. dobrze (średni dochód w mojej rodzinie przez studia - nie uwzględniając stypendium to 400zł - czasem więcej czasem mniej).
OdpowiedzUsuńJa nie mam długów, ale też nie mogę pochwalić się oszczędnościami. Właśnie jestem na etapie edukacji finansowej. Myślę, że byłabym w stanie regularnie wygospodarować kilkaset złotych i taki mam zamiar na cały przyszły rok.
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że mieszcze się chyba gdzieś pomiędzy 0 i 1?
kurde, bogaci jestescie
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić, jako student mieszkający z rodzicami, nie jestem na żadnym poziomie:))))
OdpowiedzUsuńChodzi o to, żeby w przyszłości uniknąć poziomu 0 i jak najszybciej wskoczyć na 1. A potem pędem na 3:)))
Poziom 1.
OdpowiedzUsuń@ zoolaika
OdpowiedzUsuńTak trzymaj:)
@ Adam
Bardzo się cieszę, że blog choć trochę pomaga:)
@Anonimowy
Czym większy wkład własny, tym więcej pieniędzy zostanie w Twojej kieszeni:) Dobra strategia:)
@ Anonimowy2
Masz bardzo dobrą sytuację, tylko pozazdrościć:)
@ Cheed
Być może masz rację, ale kto w sumie powiedział, że od jedynki do dwójki droga jest prosta i szybka. Dla niektórych może być nie do przebycia, innym zajmie kilka, kilkanaście lat. Będą tacy, którzy całe życie spędzą na O.
@ Karolina
Cierpliwość będzie nagrodzona:)
@Rebus
@ Anonimowy 4
Na tym blogu o wartości netto, nie musisz przypominać:)))) Gratuluję zdrowej sytuacji, na samochód bym jednak zaoszczędził i funduszu b. nie ruszał.
pozdrawiam:)
@ Rodzinka
Gratuluję zdrowej sytuacji finansowej i serdecznie witam na blogu:)
@ Maciek
Przy Tobie czuję się jak prawdziwy szaraczek:))) Gratulacje!
@ Anonimowy 3
Wydatki większe od dochodu, a przy tym tak du ze oszczędności. Uważaj, żeby nie stopniały:)
pozdrawiam:)
Anonimowy 6
OdpowiedzUsuńPoziom 1, moim zdaniem jest już niezłym osiągnięciem. Będąc na tym poziomie, osiągnięcie innych jest tylko kwestią czasu:)
@ Sabina
Brak długów i dodatnie przepływy finansowe to bilet do bogactwa. Mądrze inwestuj i wystrzegaj się pokus:)
@ Anonimowy 7
Bogactwo to nie grzech przecież:)
@ conrado
OdpowiedzUsuńWażna jest wiedza, którą już posiadasz. To Twoje ubezpieczenie na przyszłość:) Jakoś jestem spokojny, że na 1 szybko wskoczysz:)
@ Integralny
Czyli jesteś na prostej drodze do sukcesu:)
pozdrawiam:)
Te poziomy takie z lekka sztuczne IMHO - 0 - ok, 1 - no krok lepiej, potem dluuugo dlugo nic i 2, które trochę nie ma sensu - po co mieć nadwyżki i jednocześnie dostawać po kieszeni co miesiąc odsetkami z kredytu. Rozumiem że inwestycje na jakie masz włożone własne środki muszą być bardziej dochodowe niż koszt kredytu (co wskazuje trochę na ryzykowne inwestycje - nie mówię że źle ale to jest trochę tak jak używanie dźwigni finansowej do "niebezpiecznych inwestycji" co może być zgubne :) ). Według mnie nie logiczne :).
OdpowiedzUsuńno i 3 - standardowe marchew :) (a 0 to taki kijaszek :) ) - a ja jak osiołek po między :D
@ Lolo
OdpowiedzUsuńMój kredyt hipoteczny na dzień dzisiejszy jest oprocentowany na 4.67%, gdybym miał całą kwotę na jego spłatę to i tak bardziej by mi się opłacało trzymać te pieniądze na lokacie. Z dwóch powodów. Pierwszy jest oczywisty, wyższe odsetki otrzymywane od płaconych. Drugi, trochę mniej oczywisty to nie zamykanie sobie drzwi do inwestycji i pomnażania kapitału w przyszłości.
Zresztą dylemat spłacać dług czy inwestować jest stary jak świat! Zależy od indywidualnych preferencji i tolerancji ryzyka.
Co do zaproponowanego przeze mnie podziału, to umierać za niego nie mam zamiaru:)
Jakie są Twoje propozycje?
pozdrowienia:)
Ja jestem na 1. na 6 miesięcy życia mam fundusz bezpieczeństwa. Mam kredyt hipoteczny na dom (jeszcze 28 lat) w CHF, co miesiąc spora kwota idzie (ok. 2000 zł), ale mam też mieszkanie, które wynajmuję (1000 zł na czysto po podatku).
OdpowiedzUsuńChciałabym być na poziomie 2 (marzę o 3), ale to na pewno długi czas.
Zwłaszcza, że oszczędzać nie umiem niestety :(
Jestem na poziomie 0. Mam ok. 25 tys. długu (kredyt gotówkowy, odnawialne, karty kredytowe), żadnych oszczędności, żyję od pierwszego do pierwszego i często ponad stan. Ale mam też ponad 200 tys. majątku i żadnego kredytu hipotecznego. Zaczynam oszczędzanie. Liczę, że w ciągu 3 lat wyjdę z kredytów i stworzę jaki-taki fundusz bezpieczeństwa
OdpowiedzUsuń@ Anonimowy
OdpowiedzUsuńPracuj nad oszczędzaniem! Bez tego o poziom 2 bedzie bardzo ciężko.
@ Sajonara
OdpowiedzUsuńWszystko w Twoich rękach. Trochę organizacji i silnej woli i wyjdziesz na prostą.
Spróbuj wprowadzić zasadę "najpierw płać sobie", poeksperymentuj z "Płatkami Śniegu"